- Sprawa załatwiona, masz tu kasę - Jay rzucił worek z pieniędzmi na biurko.
- A skąd wiedziałeś o zadaniu ? - spytał zszokowany Meyers.
- A wiesz John ma swoje sposoby - zaśmiał się.
- Ja se już z nim pogadam. A teraz gadaj jak ta dziewczyna - czarnoskóry uniósł jedną brew, krzyżując ręce na klatce.
- Jaka dziewczyna ? - Jayden udawał, że nic nie wie.
- Nie udawaj, że nie wiesz - warknął Rakim.
- Kurwa ! Nie wpierdalaj się w moje sprawy ! - wrzasnął brunet.
- Luz. Bez takiej spiny - czarny podniósł ręce do góry w geście obronnym.
- Taa - Jayden syknął i wyszedł z kuchni.
Chłopak ruszył na górę, otworzył drzwi do pokoju, a chłopak wpadł do łóżka i zasnął.
*Rosalie's POV*
Kolejny dzień w szkole, minął jakoś. Nie żeby coś, ale mogłyby by się już zacząć wakacje. Wstałam, podeszłam do szafy i wyciągnęłam piżamę. Ściągnęłam z siebie sweter i ruszyłam w stronę wyjścia. Nagle usłyszałam lekkie pukanie w szybę. Odwróciłam się i za szybą ujrzałam bruneta. Podeszłam do okna lekko je uchyliłam.
- Co ty tutaj robisz ?! - wykrzyczałam szeptem.
- Cicho. Uciekałem z akcji, a do ciebie mam najbliżej - kąciki ust chłopaka lekko podniosły się tworząc idiotyczny uśmieszek.
- Ugh. Nie znoszę cię - spiorunowałam go spojrzeniem.
- Tsa. Ja ciebie też - odparł wchodząc do pokoju - Tylko uważaj mam nóż - oznajmił surowo.
- Nie bój się. Nie będę się do ciebie zbliżać, nawet nie mam takiego zamiaru - zacisnęłam dłonie w pięści.
Podeszłam do niego, żeby pchnąć go, by wyszedł. Poczułam mocne ukucie przy kości biodrowej, chciałam krzyknąć, lecz zakrył mi usta dłonią. Spojrzałam na jego dłoń, a ta cała była we krwi. Rozszerzyła oczy i chciałam znowu krzyknąć, a on swoją dłoń przycisnął mocniej. Zaczęłam się wiercić, lecz to mi bardziej zaszkodziło niż pomogło, gdyż moje biodro zaczęło bardziej boleć.
- Chodź ci to opatrzę - oznajmił i posadził mnie na łóżku.
- Nie - bąknęłam, marszcząc brwi.
- Nie bądź dziecinna - odparł z wściekłością.
- Sama umiem się sobą zająć - oznajmiłam patrząc na niego spod byka.
- Okey. Pokaż - powiedział z rozbawieniem na twarzy.
Wstałam, po czym syknęłam z bólu. Złapałam się biodra, prawie się przy tym przewracając.
- Nawet nie możesz chodzić - rzekł i zaśmiał się gardłowo.
- Mogę - syknęłam, gdy stawiając pierwszy krok poczułam ogromny ból przeszywający moje ciało.
- Chodź, idziemy do mnie. Rodzice widząc cię w tym stanie, zabiją cie - oznajmił podśmiewając się pod nosem.
Wywróciłam oczami. - Ja nigdzie nie idę - odparłam stanowczo, zakładając ręce na piersi.
- Idziesz - powiedział, łapiąc mnie i wychodząc z mojego pokoju, oknem.
***
*Regular POV*
Po opatrzeniu rany dziewczyny, chłopak zostawił ją śpiącą w pokoju. Zszedł na dół, do salonu, gdzie znajdowali się wszyscy oprócz Rakim'a i Nicole. Brunet podszedł do kanapy i bezwładnie na nią opadł.
- Jay, właściwie, dlaczego ją tu przywiozłeś i opatrzyłeś ? - Nathan popatrzył na chłopaka wyczekującym spojrzeniem.
Jayden zwrócił swój wzrok na sufit. Przełknął ślinę i zaczął myśleć.
Dlaczego on wo gule do niej poszedł ?
- Nie wiem - chłopak wzruszył ramionami i zaczął oglądać telewizję.
***
Rosalie podniosła się do pozycji siedzącej na łóżku, spojrzała na zegarek. 00:45.
- Pięknie - wymamrotała do siebie.
Odkrył koc, wstała z łóżka i wyszła z pokoju. Zeszła schodami na dół i schowała się za rogiem. Usiadła i oparła się o ścianę. Wsłuchiwała się w rozmowę dwóch męskich głosów.
- Ale jak to się stało ? - Rob spytał upijając łyk piwa.
- Powiedziałem, żeby nie podchodziła, a ta suka nie posłuchała podeszła i nadziała się - oznajmił i zaśmiał się lekko.
- Jayden, nie nazywaj jej tak - piękny kobiecy głos obił się o uszy Lily.
Szatynce zrobiło się milej na sercu, że ktoś jej broni.
- A jak mam nazywać tą sukę ? - spytał wzruszając ramionami.
Lily zebrała się w sobie i wstała. Podeszła do futryny i złapał się za biodro.
- Ta suka ma imię - Rosalie stanęła łapią się za ranę.
Wszyscy odwrócili się w jej kierunku, po czym szerzej otworzyli oczy w zdziwieniu. Dziewczyna straciła ostrość wzroku. Jej ciało traciło równowagę i w końcu upadła.